Uzależnienie czy indywidualizm?

Tattooing – uzależnienie, czy sposób na ukazanie prawdziwego „ja”?
W dzisiejszych czasach nie brakuje odważnych na zrobienie sobie tatuażu, często tworzących na swoim ciele swego rodzaju ornamenty. Co jednak kieruje ludzi do tworzenia tego, swojego rodzaju artyzmu? Czy jest to uzależnienie, czy chęć wyróżnienia się z szarego społeczeństwa?

Pierwszym skojarzeniem ze słowem „uzależnienie” są narkotyki, alkohol czy papierosy. Człowiek uzależniony, to człowiek nie radzący sobie z problemami. Jeśli jednak mówimy o tatuowaniu, to często występuje swego rodzaju uzależnienie, jednak jest to uzależnienie od bycia oryginalnym i niepowtarzalnym. Początkowo obawy przed odtrąceniem ze środowiska szybko znikają i przychodzą kolejne pomysły w jaki sposób „udekorować” sobie ciało. Człowiek na początku jest pełen obaw czy podoła. Czy wytrzyma ból – mówi Piotr Nosik, jeden z ludzi, dla których tatuaże to część życia – Człowiek zastanawia się, jak go przyjmą inni w społeczności. Zwykle dochodzi do tego, że są to pozytywne opinie, a w relacjach z otoczeniem z powodu tatuaży nic się nie zmienia. Człowiek uświadamia sobie, że nie są one złem, lecz formą swego rodzaju sztuki.

Co skłania szarego człowieka do wytatuowania sobie tribala, smoka, tudzież Bóg wie czego jeszcze?
Zacznijmy od początku – pewne formy tatuażu pojawiły się już w prehistorii. A pierwsze niepodważalne dowody stosowania tatuażu pochodzą z czasów starożytnych. Na przykład w starożytnym Egipcie, praktyka tatuowania sobie ciała była znana od ok. 3000 roku p.n.e., natomiast najstarszym do tej pory odkrytym eksponatem tatuażu na zachowanej ludzkiej skórze jest rysunek na ciele tebańskiej kapłanki bogini Hator, Ameut (ok. 2000 p.n.e). W średniowieczu zdobienie ciał było zakazany przez kościół, ponieważ był to zabieg, który mógł „splamić duszę”. Oficjalnie tatuowano jedynie przestępców, kryminalistów, co stanowi podwalinę pod dzisiejszy stereotyp człowieka z tatuażami – „tatuaż równa się margines społeczeństwa”. W Polsce, kiedy po 1989 roku zaczął napływać do kraju prąd wolności, coraz więcej ludzi zapragnęło wyrwać się z szarego społeczeństwa.

Zaczął liczyć się indywidualizm
A takim przejawem indywidualizmu było niekiedy tatuowanie, ukazywanie ekspresji własnego „JA” . Pojawiły się studia tatuażu, specjalistyczne czasopisma – a osoby kochające tatuaże mogły przestać się przejmować tym, iż będą „wykluczone” ze środowiska. Niestety, na co dzień stosunek starszych osób do tego swego rodzaju „artyzmu” jest nieco odmienny, aniżeli młodych ludzi. Wciąż według starszego pokolenia – tatuaże tylko oznaczają zło, przemoc i arogancję wobec innych. Spowodowane jest to nie tylko strachem przed innością, głęboką niewiedzą, czy arogancją wobec indywidualności, ale również niechęcią wobec kogoś, dla kogo własne ciało jest materiałem dla sztuki. Szkoda tylko, że przekonania rodem z PRL-u rządzą prawami współczesnego społeczeństwa.

Takie jest zdanie na przykład Marysi – kobiety po sześćdziesiątce – To tylko bandyci się tak malują, to jest jakaś kpina! Nie podoba mi się w ogóle. Zawsze się tak ozdabiali tylko ci bandyci z podwórka. Teraz to taka dziwna moda przyszła z zachodu, że nawet dzieciaki się tatuują, szpecą się tylko – denerwuje się starsza kobieta. Choć dla niektórych typowym posiadaczem tatuażu jest kryminalista z „celi numer 3”, to prawda jest zupełnie inna – osoba która kocha to robić, wcale nie musi mieć „brudnej” przeszłości. Osoba taka może być typowym Jasiem z podwórka – bo kto może zabronić owemu Jasiowi, by ozdobił sobie ciało.

Dla wielu to właśnie tatuaże są ukazaniem tego, co w nich żyje, a pasja która ich otacza, może być dla nich całym życiem. Tatuaż zrobiłam sobie osiem miesięcy temu w studiu „rajski ptak”. Mam na dole pleców wytatuowany napis „świat to za mało” – mówi Marzena, która po zrobieniu jednego tatuażu już planuje zrobienie następnego – Na wakacjach planuje następny, tym razem związany z motywem afrykańskim. Co mnie do tego skłoniło? Zawsze marzyłam o tatuażach, a przed zrobieniem sobie takowego przeczytałam masę artykułów, by poznać co symbolizują i jakie mogą być konsekwencje zdrowotne. Zaskoczyć może jedynie ból, sama byłam zaskoczona i po policzku spłynęło mi kilka łez. Tatuaż to spory wydatek – by takowy sobie zrobić, należy wydać kilkaset złotych.

Co zatem skłania zwykłego człowieka do zrobienia sobie tatuażu?
Przede wszystkim ciekawość, chęć ukazania światu, że jest się kimś, będąc jednocześnie sobą. Pragnienie, by mieć to, czego nie mają inni, by pokazać że własne „JA” też ma coś do powiedzenia. Rzadko ludzie się tatuują z powodu miłości, czy przez wpływ znajomych. Często tattooing to chęć zamanifestowania odrębności, bądź chęci pogoni za modą. Jednak przeciętny Kowalski musi liczyć się z konsekwencjami wypływającymi ze zrobieniem sobie tatuażu. Jakimi? Niektóre tatuaże potrafią nie zdobić, a szpecić. Należy wziąć pod uwagę trwałość i trudność z usunięciem tatuażu, jeśli chcemy poznać zarówno plusy i minusy takowego przedsięwzięcia.

Część społeczeństwa może potraktować tego Kowalskiego jako bandytę, decydenta tudzież jakiegoś chuligana. By zmienić postawę ludzi wobec takowego postrzegania, potrzeba nie tyle co lat, ale całych pokoleń. Tak jak przytaczana wcześniej Marysia, niektórzy dalej żyją w zaścianku, myśląc że indywidualność jest złem, a tylko nie robiąc NIC można „jakoś przeżyć życie”. No ale jakie to życie, czyż nie? Tatuaż to nie tylko sposób prezencji czy estetyczny „szpan”. To nie sposób na nudę, tudzież chęć poprawienia samopoczucia. Tak naprawdę to ukazanie innym, że poprzez tatuaż można ukazać coś więcej, poczucie humoru, inteligencję lub własne zainteresowania.

Czy zatem to uzależnienie? Tak, ale uzależnienie od bycia kimś, będąc jednocześnie sobą. Tatuaże to mój sens życia, sposób na ucieczkę od bycia szarym człowieczkiem – mówi Andrzej – Dodanie nowego tatuażu jest jak stworzenie siebie samego „od nowa”. Często sam projektuję tatuaże, które chcę sobie umieścić na ciele. Wtedy wiem, że taki tatuaż jest jedyny w swoim rodzaju. Jednak przed zrobieniem sobie takowego „dzieła” należy dogłębnie się zastanowić czy tego właśnie się chce i czy nie jest to tylko typowy kaprys, którego na następny dzień będziemy żałować.

Michał – facet po trzydziestce, mający swój własny salon tatuażu, sądzi iż to właśnie chęć ukazania siebie oraz pogoń za indywidualnością, oraz byciem „kimś” prowadzi ludzi do zrobienia sobie tatuażu – Zacząłem swój interes od zrobienia kilku tatuaży swoim znajomym. Teraz propaguję tą „sztukę” wśród wszystkich, których znam. Tak – „sztukę”. W moim salonie nie pojawiają się tylko młodzi, zbuntowani gówniarze. Tutaj jest miejsce zarówno dla starców, jak i młodych. Pamiętam, że kiedyś wytatuował się pewien ksiądz… a co? To zachowam dla siebie. W końcu u mnie też panuje pewna zasada tajemnicy, prawda? Za wszystko jednak jest cena… „Wszystko ma swoje priorytety, niestety. Wszystko ma swoje wady i zalety…” – grała kiedyś Paktofonika. Jednak czy priorytetem każdego z nas jest bycie kimś, kto zaszokuje swoje podwórko? Jak to wpłynie na relacje z otoczeniem? Bez obaw – to już nie PRL, choć każdy by chciał, żeby było lżej.

Krzysztof Kobylarz

Oceń: 4/5 z 3 ocen
Udostępnij:

Może Ci się również spodoba

Subskrybuj
Powiadom o
guest

1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsza Najczęściej głosowano
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Nimbineestife
Nimbineestife

nalezy sprawdzic:)